Najnowsze wpisy, strona 1


Y.
Autor: kobietamalosilna
27 czerwca 2019, 15:13

https://www.youtube.com/watch?v=Ymkz0JE3AMY

Czwarteczek, siedzę sobie w pracy. Wiecie co sobie uświadomiłam? Przedstawię to oczywiście na przykładzie Pana Y :). Moim typem faceta zawsze byli bruneci, o brązowych oczach z ciemną karnacją, wysocy, dosyć dobrze zbudowani. Jezu, jak oni mnie kręcili..i kręcą. A wiecie jak wygląda Pan Y? Jest ciemnym blondynem, co prawda o bązowych oczach, średnio wysoki i taka miła kuleczka do tulenia :D Co lepsze! Pan A, Pan X...to też blondyni! Ależ ja przewrotna. Jak to jest, mam swój wymarzony typ od jakichś 10 lat a spotykam się z facetami o odwrotnych predyspozycjach wyglądu.

Pan Y jest nieugięty, od niedzielnego poranka żadnego snapa...za to ja nadrabiam. Robię jeden z podstawowych błędów, zasypuję go snapami. Po co? Sama nie wiem. Strzał w kolano? No jak najbardziej! Ale przecież potem będę "kulała" i cierpiała. A no to też wiem. Baby to są jednak głupie. :)

W dzień gorącego lata
Autor: kobietamalosilna
25 czerwca 2019, 20:16

Wtorek to już prawie weekend...prawda? Pragnę rozłożyć się na kocyku, w objęciach ukochanego w jakimś cichym i spokojnym miejscu.

Wiecie co sobie dziś uświadomiłam? Że boję się strasznie samotności. Brakuje mi dotyku, czułości, zwykłego "jak Ci minął dzień". Nie chce bylejakiej miłości. Kiedyś babcia mi powiedziała..córcia, poczekaj na świeży wiosenny deszczyk, nie pij wody z kałuży. Patrząc na koleżanki z którymi chodziłam do jednej klasy do liceum czuję się dziwnie. Większa połowa ma już rodziny, mężów, dzieci. A ja? A ja nawet faceta u swego boku nie mam. Podobno takie porównania nie powinny mieć miejsca ale najzwyczajniej zastanawiam się co ze mną jest nie tak. Czy czegoś mi brakuje? Jestem dość atrakcyjną kobietą, może na początku mój charakter straszy ale przy bliższym poznaniu zdecydowanie jest lepiej. Charakter to moja jedyna "broń" i jednocześnie tarcza obronna. Przez ostatni czas moja pewność siebie spadła to wielkiego minimum. Nie jest to fajne. Teraz zaczęłam rozumieć dziewczyny a nawet chłopaków ktzórzy nie zagadają do płci przeciwnej bo brak mi odwagi. Kiedyś...co to dla mnie. "Cześć, jak się masz? Piwko, papierosek czy spacer?" Teraz nie wyobrażam sobie nawet takiej sytuacji. Tak, płeć przeciwna może odebrać tylko tyle i aż tyle jednocześnie. I nie mam na myśli tylko mężczyzn. My kobietki nie jesteśmy lepsze. Powiedziałabym nawet, że nawet gorsze.

Coraz bardziej nasuwa mi się myśl czy aby to nie jest kara za moje zachowanie. Karma podobno wraca. I to z potrójną siłą. Sama w to wierzę. A może to tylko kopniaki w tyłek aby zaczekać na tą drugą połówkę, którą przygotował mi Ten na górze ;)

Powrót do rzeczywistości. No chyba żarty...
Autor: kobietamalosilna
24 czerwca 2019, 21:24

Skończył się długi weekend. Tyle wolnego (aż 4 dni!) nie miałam z dobry rok. Dzień w pracy zleciał szybko. Przynajmniej nie myślałam o tym wszystkim. Jednak temat wesela mnie przygnębia. Niby jeszcze dwa miesiące z małym hakiem ale wciąż mam dylemat, co zrobić z panem Y. Zaprosić czy czym prędzej zapomnieć i zamknąć ten temat. Mam wrażenie, że wykorzystałam już wszystkie możliwości i po ostatnich moich wspaniałych pomysłach i ekscesach wszystko straciłam. Niby minęły już... albo tylko trzy miesiące od naszego spotkania, może już mu złość na mnie przeszła? Jest sens to odbudować?

Tak między wierszami sobie myślę, czy to jest na pewno tylko moja wina? Czy jestem tak przytłoczona tym wszystkim, że przyjmuje wszystko na siebie. Podobno zbyt mocno biorę wszystkie porażki do siebie a nie cieszę się z sukcesów, których podobno mam sporo. Wiem, że wielu facetów odepchnęłam ze względów na to co się wydarzyło kiedyś, przez sytuacje jak byłam traktowana przez własnego ojca, większość po prostu.. boi się mnie :). Bo to ja zawsze "noszę spodnie w związku" i nie tylko. Lubię być zawsze na górze. A Pan Y...przy nim miękną mi nogi. Jak (chyba) jeszcze przed nikim. Chciałabym aby to on był mężczyzną. Napisał, odezwał się. Nawet żeby powiedzieć: weź dziewczyno się ogarnij i spierdalaj :). Chyba w sumie tylko to otrzeźwiło by mi głowę. Ewentualnie jakiś rycerz na białym koniu, który skardnie moje miękkie serduszko, które zakute jest w zbroje z blachy piątki laughing.

Chyba zbyt mocno się zapętlam w Panu Y, wiem, że jest nieosiągalny dlatego mnie tak do niego ciągnie. Pododbno co jest zakazane i nieosiągalne tak bardzo mnie od zawsze do tego ciągnie. Ale moment...nieosiągalne? Przecież nigdy nie było tego słowa w moim słowniku. Przecież Panna (mało) silna nigdy się nie poddaje i nie odpuszcza. Casem "po trupach do celu".  Mam wielki mętlik w głowie. Chciałabym usłyszeć Waszą opinię, jeżeli tutaj zaglądacie ;)

Wiara czyni cuda
Autor: kobietamalosilna | Kategorie: rozterki miłosne i małolaty 
23 czerwca 2019, 08:33

W okollicy mojego miejsca zamieszkania niedawno było powitanie lata. Dokładnie 15 czerwca. Wyciągnęłam kumpla, wypiiśmy piwko. Zeszli się znajomi, wypiliśmy więcej, tańczyliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się. Panna mało silna już miała lekko w czubie w okolicach północy. No i co? No i wpadła na świetny pomysł. Wyślę snapa do Pana Y. Żeby to jednego! Patrzę rano, odczytał ale cisza. Przemilczałam, myślę sobie znów porażka. Ale za kilka dni snap od niego! No i znów ta nieszczęsna nadzieja wróciła. Wczoraj (jak co sobota zresztą) Pan Y pojechał na imprezę. Był chyba też lekko wcięty ale snapa z powrotu wysłał! I to o dziwo bez żadnej koleżanki laughing. Powinnam zacząć znów działać, tylko ostrożniej. Tak czuję. Czuję też, że znów to będzie poroniony pomysł ale w tym wieku błędy chyba jeszcze popełniać mogę :D 

We wrześniu mam wesele siostry, myślicie, że dużym błędem będzie zaproszenie go na nie? Najbardziej się boję tego, że od razu definitywnie odmówi. embarassed

Pan X.
Autor: kobietamalosilna | Kategorie: rozterki miłosne i małolaty 
22 czerwca 2019, 22:22

21 czerwca, kojarzy się ze wspaniałą datą. Przede wszystkim jest to dzień urodzin i imienin mojej mamci. Dla wszystkich zaś to rozpoczęcie lata. Miało być wspaniałe i szczęśliwe. Jednak ...się posypało.

Znów odpaliłam te nieszczęsne badoo. Portal randkowy, na którym większość szuka "miłości" zazwyczaj na jedną noc. Jednak trafiłam jakiś czas temu na wspaniałego faceta, w sumie dwóch w odstępie roku. Najpierw był jeden - poznany rok temu - nazwijmy go Pan "Y - chciany za mocno", o którym mowa w poprzednim wpisie. Ostatnimi czasy, kilka, może kilkanaście tygodni temu poznałam pana "X - brzydki ale fajny". Dzieli  Nas jakieś 120 km. Niby dużo, niby nie dużo. Oczywiście był młodszy o caluśkie dwa lata ( tak lubię facetów - w granicach rozsądku oczywiście - młodszych od siebie). Gadka, szmatka, przeszliśmy na fejsa. Sarkastyczne i chamskie żarciki...tak to w moim stylu, które on rozumiał. Sam miał identyczne. Pewna niedziela. On pisze "jestem u Ciebie w okolicy, zobaczymy się?" Myślę co mi szkodzi. Miejsce publiczne, także w razie w mogę spierdzielić. Ciepełko, park, jeziorko. Pospacerowaliśmy, pogadaliśmy myślę sobie, że to może być to! No masakra. Popisaliśmy kilkanaście ładnych dni. Aż do czasu, gdy mi, kobiecie (mało) silnej strzeliło do głowy, po raz kolejny zresztą, zdanie "to nie ma sensu, zbyt duża odległość, oboje bylismy zranieni więc i z zaufaniem bedzie problem". Pan X oczywiście próbował mnie przekonać, że będzie inaczej. Pisaliśmy jednak dalej. Nagle kontakt się urwał, jakieś zdawkowe snapy, wiadomości. Oho czuję, że albo coś się stało albo daje mi do zrozumienia "teraz Ty się wykaż". No to zagadaywałam, zaczepiałam aż do wczoraj. Skoro jutro miał mieć wolne, no to go odwiedzę. Taka niespodziewajka...no to była ale dzień wcześniej. Panie X musimy pogadać - zaczęłam....on też tak sądził. Nie chciał przez wiadomości (plus dla niego) jednak nalegałam. W końcu czara goryczy sie przelała. Standardowo " jesteś fajną dziewczyną, szczerą, nie chciałbym Cię skrzywdzić bo jesteś super .... i tu chwila ciszy...wróciliśmy do siebie z Panią N." Pani N to jego eks, która go zdradzała i robiła delikatnie mówiąc w kulki. Jako kobieta silna ( ze łzami w oczach) napisałam tylko "dobrze nie było tematu, cześć:)". Była północ więc zebrałam manele w torebke i krążyłam po okolicy zapłakana w swoim zlomku ( tak, mój samochód). Część z Was uzna mnie za małolatę i dziecinne zachowanie. Jednak zaczęło mi zależeć na tym facecie. Hmmmm...no tak sama się nad tym zastanawiam, jak może zacząć zależeć na człowieku, z którym wiadziałaś się raz dziewczyno?! Można. Przepisane dni, noce. Opowiadanie o sobie, kolejny raz...kolejny raz przekazywanie dobrych jak i ciężkich historii z mojego życia. Kolejny raz rozbieranie się ze swoich słabości i z kobiety silnej robienie siebie prawdziwej, delikatnej, uczuciowej. Nie ma cięższego zadania. Nie ma! A tu co kolejny raz wielki chuj. Historia podobno lubi się powtarzać. 

Może jedynie Panem X chciałam zastąpić Pana Y, który ciągle mi w głowie....

Mówiłam, będzie chaos. nakreśliłam sytuacje ogólnie. Jestem tak nabuzowana, że musiałam to gdzieś przelać. Miałam to zrobić kolejny ra na kartkę ale może przypadkiem ktoś tu zajrzy i wypowie się co o tym wszystkim myśli.

 

Ciąg dalszy nastąpi...

Lepszego dnia!

Kobieta (mało) silna.